czwartek, 17 marca 2016

Rozdział trzeci

Jednak zadecydowałam, że będę pisała w pierwszej osobie, tak jest mi zdecydowanie wygodnie. Mam nadzieję, że wam też bardziej będzie to odpowiadało.

***

Nie spałam całą noc, dręczona myślami o osobie, która napisała kartkę. Normalnie wzięłabym to za zwykły żart, ale w mojej sytuacji było to niebezpieczne. Co, jeśli ktoś naprawdę wie o mnie coś, czego nie powinien? W pierwszej kolejności chciałam powiedzieć o tym tacie, ale nie mogę go niepotrzebnie martwić. To jednak mógł być kawał, a ja zaczynam dramatyzować. Wypuściłam głośno powietrze, powoli wyplątując się z pościeli. Włożyłam  nogi w kapcie i wstałam. Usiadłam do swojego starego laptopa, żeby sprawdzić wszystkie moje strony. Nie miałam ich zbyt wielu, bo przez brak znajomych nie potrzebowałam nigdzie zakładać konta. Nagle otworzył mi się komunikator z nową wiadomością. Otworzyłam ją, myśląc, że Evelyn napisała i zdziwiłam się, kiedy był to jakiś nieznajomy.

Nobody
Znalazłaś mój list? Na pewno domyślasz się, czego się dowiedziałem. Radziłbym bardziej uważać, jeśli nie chcesz, żeby to się rozeszło.

Przełknęłam głośno ślinę. Więc to jednak nie jest żart? Ktoś naprawdę się dowiedział?

Shanon
Kim jesteś i o jaki sekret Ci chodzi? Zupełnie tego wszystkiego nie rozumiem.

Wolałam grać głupią idiotkę, niż wprost przyznać się, że jednak jest jakaś wielka tajemnica. Widziałam na ekranie trzy, ruszające się kropki. 

Nobody
Nie udawaj głupiej, wiesz, co mam na myśli. Widziałem Twoje małe czary mary na imprezie. 

Musiałam przyznać, że zrobiło się poważnie. Jeśli on naprawdę wie o mojej mocy, to zaraz może rozpowiedzieć to całemu miastu. Uznaliby go za wariata, ale większość z ludzi wzięłoby mnie pod lupę. W historii miasta jest wielokrotnie wspominana magia. 

Shanon
Czego chcesz?

Nie miałam już co ukrywać, ale zastanawiało mnie, w jaki sposób mogłam używać swojej mocy, jeśli nie ukończyłam osiemnastu lat. To było zdecydowanie za wcześnie. Poza tym... W jakim celu mogłam jej użyć?

Nobody
Chcę Ci tylko pomóc. Widziałem osoby, które były porywane, a przed tym rozchodziły się pogłoski, że działy się z nimi dziwne rzeczy. Tak samo jak w Twoim przypadku. Gdyby zauważyły to nieodpowiednie osoby, już nie mógłbym z Tobą pisać.
 
Kompletnie tego nie rozumiałam. Jeżeli chciał mi pomóc, to dlaczego nie podszedł do mnie w trakcie imprezy? Przecież wtedy mógł mi to powiedzieć. Do tego dochodzą te porwania. Kto i w jakim celu miałby porywać osoby takie jak ja? Skoro mamy swoje moce, to od razu byśmy się uwolnili. Patrzyłam tępo w ekran, całkowicie się wyłączając. Nie odpisałam mu i zamknęłam laptopa. Jeśli chce mi pomóc, to prędzej czy później się pokaże. 

Wyszłam z domu tylnym wyjściem i poszłam nad urwisko, gdzie lubiłam wszystko przemyśleć. Zatrzymałam się w połowie drogi, dostrzegając po drugiej stronie sporych rozmiarów namiot. Mimo, że dzieliła nas 10 metrowa przepaść, wolałam się upewnić czy jest to ktoś niebezpieczny. Trochę wzięłam sobie do serca pogłoskę o porywaczach. Schowałam się za grubym drzewem, wychylając się delikatnie zza niego. Nie widziałam tam nikogo, ale ta osoba (lub nawet osoby) mogła być w środku. Postanowiłam odpuścić sobie moje miejsce i usiadłam, opierając się plecami o drzewo. Dzięki mchu, który tutaj narósł, było bardzo wygodnie. Wyjęłam z torby pamiętnik mamy i przejechałam palcami po okładce. Dostałam go na swoje siedemnaste urodziny od taty, była jeszcze dołączona koperta z listem, w którym mama pisała, że mnie kocha i mam go otworzyć za równy rok. Wiele razy chciałam otworzyć go wcześniej, ale ze względu na prośbę mamy, zaczekam jeszcze te dwa miesiące. Nie zauważyłam, kiedy opadły mi powieki, a zaraz po tym zasnęłam. Obudziłam się dwie godziny później. Zrzuciłam ze swojego ciała miękki koc i dopiero po chwili zorientowałam się, że znalazłam się w domu. Pamiętałam, że zasnęłam przy jednym z drzew, więc dlaczego jestem tutaj? Na równoległej ścianie dostrzegłam przyczepioną kartkę. Najszybciej jak mogłam, podeszłam do niej i zerwałam ją z korkowej tablicy. Chyba nie powinnaś zasypiać sama w lesie? Bywa tam niebezpiecznie. 

Wykluczyłam niemalże wszystkich, którzy byli na imprezie. Kręciłam się głównie przy Evelyn i innych, tylko raz byłam sama z kilkoma osobami w kuchni, ale brałam tylko kubek z drinkiem. Nikt nie przychodził mi do głowy, a tym bardziej nie mogłam przypomnieć sobie sytuacji, kiedy mogłabym jakoś zdradzić swój sekret. To była dziwna sytuacja, bo w końcu jak mogłam użyć mocy, których jeszcze nie posiadam, a tym bardziej nie opanowałam? Bardziej interesowało mnie to, niż fakt, że jakaś osoba wie o mnie o jedną informację za dużo. Przeciągnęłam się, po czym podeszłam do okna. Zauważyłam zakapturzoną postać, stojącą po drugiej stronie ulicy. Był do mnie tyłem i nie wydawał się podejrzany, ale czułam, że to on. Korzystając z okazji, że jest odwrócony, wybiegłam szybko z domu, o mało nie potykając się na schodach i ostrożnie wychyliłam głowę za furtkę. Zbliżał się do płotu bliżej mojego okna, a jak tylko zniknął za rogiem, wyszłam na chodnik. Najciszej jak umiałam, podeszłam do końca płotu i widziałam, jak podnosi kamień z ziemi. Zanim zdążył cokolwiek zrobić, zaszłam go od boku, wykorzystując fakt, że był pochylony. Chrząknęłam, dając mu znać o swojej obecności.

-Widziałem, jak chowałaś się w wyjściu - wyprostował się, pozostawiając kamyk tam, gdzie leżał. Wsunął dłonie w kieszenie bluzy i skierował się w moją stronę. Nie widziałam jego twarzy, latarnia oświetlająca ulicę, stała zbyt daleko nas. Miał lekko ochrypły głos, który spowodował ciarki na moim karku. Był wyższy ode mnie przynajmniej o głowę, chociaż nie mogłam dokładnie tego stwierdzić, bo staliśmy ponad metr od siebie. Nie odzywałam się. Zaskoczył mnie tym, że zauważył, co robiłam. Patrzył na mnie, wyczekując jakiejkolwiek reakcji, ale ja tylko stałam jak sparaliżowana. Jednak po dłuższym zastanowieniu, zdecydowałam się na zadanie nurtującego mnie pytania. Muszę teraz się tego dowiedzieć. Zrobię to, później taka okazja mogłaby się już nie powtórzyć.

-Kim jesteś? - wyprostowałam się, patrząc mu hardo w oczy. Byłam zdeterminowana, żeby poznać odpowiedź.

-Osobą, która chce Cię ochronić, więcej nie musisz wiedzieć - mówiąc to, wsunął dłonie w kieszenie bluzy i odwrócił się z zamiarem odejścia, ale zatrzymał go mój głos.

-Przynajmniej powiedz mi, jak masz na imię... - nie mogłam tak łatwo dać za wygraną, co to, to nie. Przekręcił głowę w bok, dzięki czemu miałam idealny widok na jego profil i mocno zaciśniętą szczękę.

-Justin - po tych słowach odszedł, nie zatrzymując się już, a ja patrząc na oddalającą się sylwetkę chłopaka, powtórzyłam bezgłośnie jego imię.


~*~

Na początku chciałam przeprosić wszystkie osoby, które czekały na ten rozdział. Wynikła pewna sytuacja, po której potrzebowałam czasu, żeby się pozbierać. Nie do końca mi się to udało, ale z pewnością jest lepiej, niż jeszcze niecałe dwa miesiące temu. Wiem, że to, co teraz dodaje nie powala długością, ani treścią, ale przy następnych rozdziałach postaram się przyłożyć.